Medycyna i biologia

Czy zez jest uleczalny?

Wielka jest różnorodność stanów chorobowych i wad trapiących ludzi. Jedne z nich powodują dolegliwości fizyczne i zaburzenia czynności organizmu, inne przede wszystkim odbijają się na samopoczuciu człowieka. Różnego rodzaju oszpecenia należą właśnie do tej kategorii cierpień. Wiele wreszcie schorzeń powoduje, obok zaburzeń czynności narządów, jednocześnie dolegliwości psychiczne. Do takich właśnie cierpień należy zez. Obok zaburzeń w widzeniu jakie stwierdzamy u tych chorych, które polegają przede wszystkim na braku dwuocznego widzenia, zezujący odczuwają dolegliwości psychiczne. Zez bowiem niewątpliwie jest dużym oszpeceniem.

Człowiek zezujący często wywołuje u patrzących przykre uczucie, niekiedy nawet sprawia wrażenie odpychające. Nic dziwnego, że obarczony tym cierpieniem osobnik, który jest wrażliwy na każdy nieprzychylny gest czy drgnienie twarzy, żywo reaguje całą swoją psychiką, powstaje w nim uczucie smutku, przygnębienia, wstydu, poczucie małowartościowości. Stwierdzamy przy tym u tych chorych jakby rozdwojenie toru myślowego: jedna myśl — to myśl jasno uświadomiona i wyrażająca się w toczonej rozmowie, druga — to myśl ukryta, częściowo tylko przebijająca się do świadomości, nurtująca i denerwująca chorego, to myśl o własnym kalectwie i szpetocie, o ujemnym wrażeniu jakie wywołał, o tym jak ukryć swoją wadę. Wyraża się ona na zewnątrz w niepewności spojrzenia, w spuszczeniu oczu i przymykaniu powiek, w nerwowym odwracaniu głowy i w przypadkowych omyłkach w wypowiadanych słowach. Nie potrzeba wybitnego psychoanalityka, żeby rozpoznać, że człowieka z zezem coś wewnętrzne nurtuje, że posiadana wada sprawia mu dużą przykrość, jest wielkim ciężarem i wysoce utrudnia mu życie.

Najbardziej zez dokucza dziewczętom i młodym kobietom, dla których jest on kalectwem wyciskającym swe piętno na całym życiu. Wada ta jest dużą przeszkodą w dążeniu do zamążpójścia, utrudnia uzyskanie pracy i w ogóle znacznie zmniejsza szanse życiowe kobiety.

Jasną jest rzeczą, że zez jako oszpecenie utrudnia, a często uniemożliwia uzyskanie pracy. Zwłaszcza jeśli chodzi o zawody aktora, muzyka czy śpiewaka, kelnera, subiekta czy też cały szereg innych zawodów, wymagających estetycznego wyglądu zewnętrznego, zez praktycznie uniemożliwia uzyskanie w nich pracy.

W zezujących mamy do czynienia również, jak powiedzieliśmy, z poważnym zaburzeniem czynności organizmu, jakim jest brak dwuocznego widzenia. Wskutek tego chorzy ci mają znacznie gorsze poczucie plastyki widzianych przedmiotów i utrudnioną ocenę odległości. Z tej przyczyny zez wyklucza pracę w bardzo wielu zawodach, wymagających dwuocznęgo widzenia, a więc zezowaci nie mogą być pilotami, marynarzami, kierowcami, kolejarzami i w ogóle pracownikami służby ruchu. Nie mogą oni być dobrymi pracownikami jako mechanicy precyzyjni, technicy, rzeźbiarze. Wielkie niebezpieczeństwo przedstawia dla zezującego praca dekarza, blacharza, kominiarza, murarza, strażaka, robotnika budowlanego, wreszcie robotnika pracującego przy szybko wirujących kołach, tranmisjach itp.

Ponieważ u osób zezujących bardzo często spotykamy się ze znacznym niedowidzeniem oka zezującego, niewskazane są zawody, w których łatwo o uszkodzenie jedynego widzącego oka, jak zawód szlifierza, kowala, ślusarza, kamieniarza itp.

Widzimy więc jak wielka jest liczba prac i zawodów, do których zezujący albo nie mogą być przyjęci, albo, jeśli pracują, to narażeni są na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, a w każdym wypadku mają oni mniejsze szanse życiówe od swych zdrowych, normalnie widzących kolegów. Ludzie zezujący są więc armią ludzi tułających się gdzieś na brzegach nurtu, niosącego normalnych, zdrowych członków społeczeństwa — to armia upośledzonych, często pogardzanych, odpychanych i wyśmiewanych, czepiających się mniej popłatnych zawodów i z trudem walczących o jakie takie warunki egzystencji. Nic dziwnego, że w tych warunkach charakter tych ludzi jest często przykry i bywają oni nieprzyjaźnie usposobieni do otoczenia. Oczywiście, nie jest to reguła bez wyjątków. Spotykamy ludzi z zezem na wysokich stanowiskach i pogodnych, ale muszą to być jednostki wyjątkowo uzdolnione i z wyjątkowo dobrym i odpornym charakterem.

Jednak ogół zezujących — to ludzie, którym kalectwo bardzo utrudnia życie. Każdy społecznie myślący człowiek, który uzmysłowi sobie jasno położenie tych ludzi, na-pewno nie ograniczy się do zamknięcia oczu czy odwrócenia głowy na widok zezującego, lecz, o ile to do niego choć w najmniejszym stopniu zależy, będzie starał się zwalczyć i wykorzenić to cierpienie. W pierwszym rzędzie zająć się tym muszą lekarze i kierownicy zakładów lecznictwa zbiorowego. Konieczne jest zorganizowanie masowego bezpłatnego leczenia zeza u dzieci szkolnych oraz przeprowadzenie leczenia zeza w ramach świadczeń wszelkiego rodzaju zakładów lecznictwa zbiorowego. Dotychczasowy nadmiar pracy u lekarzy Ubezpieczalni Społecznych oraz ograniczona ilość miejsc w szpitalach i klinikach ocznych, wysoce utrudnia przeprowadzenie racjonalnego leczenia zeza przez ten Zakład. Pożądane jest również, aby zez traktowany był jako choroba społeczna, tj. podlegająca bezpłatnemu leczeniu przez Ośrodki Zdrowia, podobnie jak to ma miejsce z jaglicą.
Leczenie zeza ma na celu: 1) usunięcie oszpecenia i równoległe, kosmetyczne ustawienie oczu i 2) uzyskanie normalnego dwuocznego widzenia, dającego poczucie plastyki i właściwej oceny odległości. Oba te cele, a więc całkowite wyleczenie, osiągnąć można u około połowy zezujących, a mianowicie u tych, którzy posiadają tzw. prawidłowe współdziałanie siatkówek. U drugiej połowy chorych, mających fałszywe współdziałanie siatkówek, przeważnie możliwe jest tylko uzyskanie równoległego, kosmetycznego ustawienia oczu bez dwuocznego widzenia.