Medycyna i biologia

Hormony roślinne sprzymierzeńcem człowieka

Olbrzymi rozkwit, jaki obecnie przeżywa nauka o hormonach, czyli, jak się to mówi w języku fachowym, endokrynologia, odbił się głośnym echem we wszystkich dziedzinach biologii. W wielu wypadkach osiągnięcia tej nowej gałęzi wiedzy opuściły zacisza naukowych pracowni i święcą triumfy w życiu codziennym.

Do mało znanych zagadnień z tej dziedziny należy sprawa hormonów roślinnych; odbiega ona znacznie od analogicznego zagadnienia endokrynologii zwierzęcej, tak jak ustrój roślinny różni się znacznie od ustroju zwierzęcego. Sukcesy nauki odnoszone na tym polu, będącym jednym z przejawów walki człowieka o opanowanie sił przyrody, walki, w której szala zwycięstwa coraz wyraźniej przechyla się na stronę człowieka, zachęciły mnie do zainteresowania tym zagadnieniem czytelników tej witryny.

O co na tym odcinku walczymy? Walczymy o żywność. Wzrastająca stale liczba ludności świata stawia przed nami coraz wyraziściej sprawę wyżywienia. A o tym, do jak poważnych zaburzeń w tej dziedzinie prowadzi odwrócenie naszej uwagi w innym kierunku, świadczą dobitnie kłopoty żywnościowe powstałe po ostatniej wojnie. Jesteśmy w tej dziedzinie niesłychanie zależni od świata roślinnego i bakterii. Tylko bowiem rośliny są w stanie przyswajać dwutlenek węgla z powietrza i syntezować z niego i wody węglowodany będące naszym głównym pożywieniem. Tylko bakterie potrafią asymilować wolny azoi, zamieniając go w postaci mogące być wykorzystane przez rośliny do syntezy białek. A wiemy wszak, że bez białek nie ma życia.

Wydaje się, że jeszcze długo sny Huxleya o fabrykach białek, o całkowicie syntetycznych i skondensowanych pokarmach pozostaną nieziszczone. Musimy tedy, w braku lepszych sposobów, ze zdwojoną energią pracować nad udoskonaleniem naszych „archaicznych“ metod. Przyznać trzeba, że otrzymane wyniki są rewelacyjne. Osiągnięcia racjonalnej hodowli i selekcji bardzo się przyczyniły do wzmożenia produkcji rolnej, jednak bodaj czy nie większy efekt osiągniemy przez zastosowanie zdobyczy nauki w dziedzinie hormonów roślinnyen. Dzięki nim zbliżamy się nieco, aczkolwiek inaczej, niż przewidywał to Huxley, do ulepszonych form odżywiania.

Przejdźmy jednak do sedna rzeczy. Najważniejszymi przedstawicielami hormonów roślinnych są ciała regulujące wzrost. Dzielą się one na dwie grupy substancji: biosy i auksyny. Podobnie i sam wzrost możemy podzielić na dwie grupy zjawisk:

1. wzrostu ogólnej liczby komórek wskutek ich dzielenia się, przy czym objętość dwu komórek potomnych •odpowiada mniej więcej objętości komórki macierzystej, oraz

2. wzrostu każdej poszczególnej komórki roślinnej. Oczywiście w normalnie rozwijającej się roślinie oba te procesy odbywają się równocześnie. Pierwszy z nich regulowany jest obecnością biosów, których przedstawicielem jest biotyna, ciało szeroko rozpowszechnione w przyrodzie, wytwarzane przez rośliny oraz wiele organizmów bakteryjnych. Dodam, że poza swoją rolą we wzroście roślin jest ona ciałem niezbędnym dla prawidłowego funkcjonowania tkanek zwierzęcych, spełnia więc rolę witaminy (witamina H). W braku jej przychodzi do upośledzenia czynności naskórka, zmian zapalnych skóry i błon śluzowych oraz zaburzeń rogowacenia. Człowiek pokrywa swoje zapotrzebowanie na tę witaminę głównie dzięki wykorzystaniu pokaźnych jej ilości wytwarzanych przez liczne bakterie żyjące w jego jelitach. O aktywności biologicznej biotyny świadczy choćby fakt, że jej działanie pobudzające na rozmnażanie drożdży stwierdzamy jeszcze po rozcieńczeniu 1 mg biotyny w 400000 litrów pożywki.

Sprawa auksyn, ciał odpowiedzialnych za drugą formę wzrostu, przedstawia się w sposób znacznie bardziej skomplikowany. Jak już wspomniałem, z ich obecnością związany jest wzrost objętości komórki, a przede wszystkim jej wydłużanie się. Łączy się to z ich wpływem na wzrost elastyczności błony komórkowej, co jest etapem wstępnym i nieodzownym wzrostu komórki. W dalszym ciągu przekonamy się, że nie wszystkie formy działania auksyn dadzą się w ten prosty sposób wytłumaczyć.