Medycyna i biologia

Przyszłość człowieka z punktu widzenia biologii

Kiedy więc zastanawiamy się, czy gatunek ludzki ewoluuje w dalszym ciągu, kwestia nie sprowadza się do tego, czy są możliwości, aby pewnego dnia w określonej rodzinie pojawił się przypadkiem potomek o tyle różny od rodziców, o ile ci różnią się od człowieka z Neanderthal, lub nawet od szympansa. Trzeba by raczej wiedzieć, czy obecne populacje ludzkie mają skłonność do coraz większego różnicowania się w stopniu pozwalającym na szybkie tworzenie nowych ras i gatunków. Wydaje się, że można dać na to odpowiedź negatywną.

Badania biologiczne warunków ewolucja wykazują, że przy równej zmienności osobników tworzących jakąś populację, ewoluuje ona tym prędzej, im intensywniejszy jest dobór oraz im szczuplejsza jest w niej ilość osobników, zdolnych do krzyżowań między sobą. O ile idzie o samą zmienność, która jest podstawowym warunkiem ewolucji, jest ona tym większa, im bardziej są urozmaicone środowiska, które populacja zajmuje.

Otóż w tym, co dotyczy człowieka, rozwój techniczny i socjalny powodował zawsze ujednolicenie środowiska i sposobu życia. Wyższe technicznie cywilizacje, rozprzestrzeniając się, wypierają inne; już wiele populacji wyginęło w tym procesie, w szczególności podczas ekspansji kolonialnej kapitalizmu. Temu stopniowemu ujednolicaniu, tylko pozornie przeciwstawia się zasiedlenie przez człowieka obszarów dotychczas niezamieszkałych, gdyż zajmuje je on przynosząc właśnie środowisko już urobione przez technikę.

Z drugiej strony, tenże rozwój techniczny i społeczny bardzo zwęził, jeśli chodzi o człowieka, znaczenie doboru biologicznego. Nie tylko bowiem warunki społeczne pozwalają dziś na przetrwanie osobników chorych, wątłych lub kalek, którzy zginęliby niechybnie w społeczeństwach pierwotnych, lecz również dobór nie stosuje się do właściwości biologicznych jednostek: o wyniku przesądza tu raczej uzbrojenie, zaopatrzenie w narzędzia, fortuna. Zdobywa dobrobyt nie najsilniejszy, ani też często najinteligentniejszy, lecz ten. komu sprzyja jego środowisko społeczne.

Rozwój techniczny i społeczny wzmógł wreszcie znacznie zasięg populacji, których osobniki mogą krzyżować się między sobą: a to przez rozrost ogólny mas ludzkich (następstwo zwiększenia się środków utrzymania), przez udoskonalenie sposobów lokomocji, przez zwiększenie się skupisk i przez stopniowe, acz bardzo jeszcze opieszałe zanikanie przesądów rasowych, klasowych i kastowych.

Wszystkie te przyczyny działają w jednym kierunku. Wydaje się zatem, że biologiczna ewolucja zdąża nie tyle do swego naturalnego zaniku, jak sugerują niektórzy, lecz ulega zwolnieniu w następstwie rozwoju technicznego i społecznego. Nie znaczy to wszakże, aby typ ludzki już się nie modyfikował. Od kilku dziesiątków lat, prawie we wszystkich krajach zauważa się na przykład zwiększenie przeciętnego wzrostu i średniej długości życia. Zmiany te zachodzą bez wątpienia w związku z lepszymi warunkami egzystencji, w wyniku walk i zdobyczy proletariackich i ludowych. Ludzkość rozwija się zatem nadal, lecz przede wszystkim jako funkcja warunków społecznych, a nie w sensie różnicowania.

Nie zanosi się na to, aby proces ewolucji biologicznej miał ulec samorzutnie ponownemu przyśpieszeniu. Teoretycznie można by go bez wątpienia ożywić do pewnego stopnia, gdyby ludzkość odwróciła bieg swej normalnej historii i cofnęła się do stanu sprzed kilku tysiącleci; lecz pomysł takiego nawrotu był jedynie reakcyjną utopią niektórych marzycieli. Realne są zatem takie perspektywy ewolucji biologicznej człowieka, które może on stworzyć sam w sposób oryginalny, dzięki zastosowaniu praw naturalnych, pod głębokim, a zwłaszcza bardzo świadomym wpływem społecznego stanu, wewnętrznych jego sprzeczności i przyszłych zadań.

Sprzeczności w dzisiejszym społeczeństwie są tak ostre, że wspomniane perspektywy są bądź postępowe, bądź wsteczne.

Postępowe są naszym zdaniem założenia, które zmierzają do ułatwienia rozwoju technicznego i społecznego, gdyż rozwój taki, mimo pewnych zahamowań, oddala człowieka od zwierzęcości prymitywnej nadając mu wyższą wartość. Dzięki temu rozwojowi tworzy się szeroki zespół człowieczy, coraz bardziej zwarty, ogarnięty w całości nurtem postępu. Takie perspektywy odpowiadają tedy zarówno zasadom moralności chrześcijańskiej jak i współczesnemu demokratycznemu ideałowi braterstwa ludów. By nie zostały one jednak tylko utopią i nie sprowadziły działalności ludzkiej na manowce, muszą opierać się nie tylko na znajomości praw natury, lecz również i praw historii, które rządzą społeczeństwem, praw, których istnienie przed stuleciem odkryli Marx i Engels.

Wsteczne są natomiast założenia, które zmierzają do przeciwstawienia się rozwojowi technicznemu i społecznemu, lub do wypaczenia go przez nieznajomość czy też fałszowanie jego praw i przyczyniają się w ten sposób do zachowania przestarzałej struktury społecznej. Zmierzają one do usprawiedliwienia i wzmocnienia różnic pomiędzy grupami ludzkimi posiadaczy i nieposiadających, tj. różnic klasowych i kryjąc się pod maską mniej lub więcej zręcznej demagogii, starają się uzasadnić je biologicznie. Oto dlaczego rozkwitają one do woli w krajach rządzonych przez klasę kapitalistów. Wszystkie razem dają się określić terminem rasizmu.

Zbrodnicze wyczyny rasizmu są w naszej epoce aż nadto dobrze znane. Obóz w Oświęcimiu jest ich symbolem. Należą jednak do nich również prześladowania i linczowanie Murzynów w Stanach Zjednoczonych, szalony wyzysk i rzezie krajowców we wszystkich systemach kolonialnych. Nie miejsce tu na kreślenie historii rasizmu, ani na wytaczanie mu procesu moralnego, idzie tylko o naszkicowanie jego krytyki naukowej. W naszych czasach rasizm próbował oprzeć się na teorii Mendla o dziedziczności. Zakładano, że geny, czyli nosiciele właściwości dziedzicznych, nie podlegają żadnemu wpływowi środowiska i stąd istota każdego osobnika zależy jedynie i w sposób fatalistyczny od działania genów, które otrzymał poprzez szereg pokoleń od swych najodleglejszych przodków.