Medycyna i biologia

Przyszłość człowieka z punktu widzenia biologii

Przyszłość ludzkości — to zagadnienie pasjonujące i zarazem bardzo rozległe. Licząc się z obecnym stanem wiedzy, rozpatrzenie jego wymagałoby wiele miejsca i zestawienia wielce różnorodnych danych naukowych o człowieku współczesnym. Chciałbym tu, bardziej skromnie, zająć się tą kwestią z punktu widzenia jedynie biologicznego, lecz aby jej nie wypaczyć, należy uwzględnić i inne punkty widzenia.

Nie możemy dziś wątpić, że człowiek jest z pochodzenia swego zwierzęciem i że gatunek nasz powstał, wśród wielu innych, dzięki gigantycznej ewolucji, której podlegało życie, wciąż się różnicując od mniej więcej dwóch miliardów lat. Jeżeli nazwą człowieka w szerokim znaczeniu, obejmiemy istoty o wyglądzie analogicznym do naszego, których szczątki odnajdują paleontolodzy wraz ze śladami narzędzi wprawdzie zaczątkowych, ale bądź co bądź celowo odrobionych, to od sześciuset tysięcy lat mniej więcej istniało wiele gatunków, a nawet wiele rodzai człowieka. Gatunek nasz, który przyrodnicy nazywają Homo sapiens (człowiek myślący) jest najświeższej daty — inne zanikły całkowicie.

Homo Sapiens sięga wstecz najwyżej jakieś pięćdziesiąt tysięcy lat, tj. niewielką wielokrotność czasu trwania epoki historycznej. Na ogół słabo sobie uświadamiamy, co to znaczy w porównaniu z trwaniem ewolucji życia. Jeśli wyobrazimy ją sobie jako wysokość 3000 metrów, trwanie wszystkich gatunków ludzkich przedstawilibyśmy w tejże skali jako wysokość, odpowiadającą grubości monety ułożonej na szczycie, a nasz okres historyczny byłby wówczas równy grubości znaczka pocztowego. Z drugiej jednak strony, astronomowie mniemają, że co najmniej wiele miliardów lat jeszcze upłynie, zanim ogólne warunki środowiska ziemskiego staną się niepodatne dla dalszego trwania życia. Przypuszczalna zatem przyszłość jego ewolucji będzie wielekroć dłuższa niż była dotychczasowa ewolucja ludzka i milion razy co najmniej dłuższa niż okres historyczny. Nęcące, ale daremne byłoby zadać pytanie, jakie miejsce zająłby nasz gatunek i jego potomkowie w tej zawrotnej perspektywie czasu. Lepiej trzymać się okresów bardziej nam bliskich, do których możemy nawiązać nasze doświadczenia, naszą wiedzę i nasz obecny sposób myślenia.

Przede wszystkim, czy ewolucja biologiczna człowieka już się skończyła? W kwestii tej wypowiadano się rozmaicie. W niektórych rozprawach biologicznych utrzymuje się nawet, że tempo ogólnej ewolucji życia zostało bardzo zwolnione w porównaniu z dawnymi okresami; autorowie ich sądzą, że opinię tę uzasadnia dziwny argument, iż nigdy nie stwierdzili pojawienia się nowej dużej grupy zwierzęcej, czy roślinnej, jak kręgowce, ssaki i ptaki. A przecież zaledwie kilkadziesiąt takich grup ukazało się w ciągu dwóch miliardów lat. Inni zapewniają z całą powagą, że w naszych czasach materia żywa wyczerpała prawie swe zasody zmienności, tak, jak gdyby kiedykolwiek podobne zapasy były istotnie ukonstytuowane i jak gdyby zmienność istot żywych, nie była ustawicznie odnawiana przez stale zmieniające się stosunki ze środowiskiem. Niektórzy nie zaprzeczają wprawdzie trwania ewolucji życia, lecz w sposób jeszcze bardziej naiwny chcą za wszelką cenę, by człowiek był dziełem definitywnie skończonym- W jednej z książek, biolog francusko-amerykański Lecomte du Noiiy, któremu poglądy metafizyczne zastępują często zmysł krytyczny, oświadcza na przykład, że zmiany biologiczne człowieka skończyły się bezwzględnie i że ewolucja jego zachodzić może tylko w zakresie psychicznym.

Wiadomo dobrze, skąd pochodzi i dokąd prowadzi to mistyczne i konserwatvwne ujmowanie zagadnienia człowieka. Różni się ono całkiem od następującego poglądu, opartego na nauce i doświadczeniach historii: ewolucja biologiczna człowieka, uzależniona od tych samych naturalnych praw ogólnych co ewolucja innych zwierząt, staje się sprawą drugorzędną w porównaniu z ewolucją techniczną, dokonywującą się w ramach społeczeństwa; ta ostatnia bowiem pociąga za sobą ewolucję ekonomiczną, społeczną, psychiczną, odbijającą się dobitnie na ewolucji cielesnej i wprowadzającą ją na nowe drogi.

Ze znalezisk paleontologicznych, gromadzonych od lat 90-ciu, a zwłaszcza w ostatniej dobie, wynika, że ewolucja rodzaju ludzkiego nie różni się w swoim przebiegu od ewolucji innych istot żywych. Pomiędzy małpami z epoki trzeciorzędu, a człowiekiem wykryto prawie ciągły szereg form pośrednich. Szereg tych odmian pośrednich, podobnie jak i dla innych grup zwierzęcych, nie tworzy jednak linii prostej. Nie ma stopniowego doskonalenia się w jednym kierunku, tak jakby jakaś siła wyższa pragnęła uczynić z małpy człowieka. Rozmaite cechy rozmaitych odmian pośrednich zapowiadają Homo sapiens i człowieka z Neanderthal który go bezpośrednio poprzedził. Gdybyśmy chcieli nakreślić drzewo genealogiczne ludzkości należało by mu nadać formę krzewu o licznych rozgałęzieniach, z których jedne wygasły wsześniej lub później, inne zaś rozgałęziły się dalej. Jedna z tych gałęzi, nasza, przetrwała — z wynikiem wiadomym. Fakty takie są nagminne w ewolucji innych istot żywych i nie mamy żadnej racji przypuszczać, że stanowimy kres doskonałości biologicznej, którego nie można przekroczyć.

Wydaje się natomiast prawdopodobne, że naturalna ewolucja cielesna człowieka nie zatrzymała się, lecz uległa zwolnieniu, zresztą zgodnie z prawami naturalnymi w warunkach, w jakich rozwój techniki i jego następstwa postawiły dzisiejszych ludzi. Aby to zrozumieć, należy zdać sobie dokładnie sprawę z procesów ewolucji.

W przeciwieństwie do tego, co sądzono na początku bieżącego stulecia, procesy te bardzo rzadko polegają na nagłym występowaniu poszczególnych mutacji, ujawniających natychmiast cechy nowe. Współczesna biologia wykazuje, że są to raczej zmiany mniej wyraźne; sumują się one powoli w populacjach, powodując ewolucję ich typu przeciętnego, tak, że po upływie krótszego, lub dłuższego czasu, niektóre z tych populacji możemy uznać jako nowe rasy lub nawet gatunki.