Medycyna i biologia

Historia penicyliny

I oto 25 maja 1940 roku 8 myszy zostało zakażonych zarazkami, w 8 zaś godzin później 4 z nich otrzymały zastrzyk penicyliny, 4 pozostałe miały być sprawdzianem — gdyby zginęły, ich zaś towarzyszki ocalały, byłby to wyraźny dowód, ze penicylina skuteczna jest nie tylko w probówce, lecz i we krwi żywego organizmu. Z myszy szczepionych dwie otrzymały jedną dawkę penicyliny, 2 pozostałe 5 dawek. Można sobie łatwo wyobrazić dramatyczność godzin oczekiwania, tak brzemiennych w skutki, w możliwość zmniejszenia cierpień ludzkich i przedłużenia ludzkiego życia Nic dziwnego, że Heatley nie mógł zdobyć się na opuszczenie swego laboratorium tego wieczoru. Po wyjściu Floreya myszy-sprawdziany miały już wygląd bardzo nieszczęśliwy. Wreszcie zapadł wieczór, a Heatley wciąż był na straży: futerko myszy próbnych zaczęło już wilgotnieć, futerko zaś mniej silnie zaszczepionych nie wyglądało tak połyskliwie, jak tych, które otrzymały 5 zastrzyków. Północ wybiła; Heatley obserwował niestrudzenie. Napierw jedna, potem następna z myszy próbnych zginęła, koło czwartej zaś nad ranem tylko 4 zaszczepione penicyliną były przy życiu chociaż te, które otrzymały jedną dawkę, nie wyglądały na zdrowe. Jak automat Heatley siadł na rower i pojechał do domu. Był jak we śnie — czuł, że przyczynił się do spełnienia cudu.

Następnego ranka Chain zaczerwienił się z podniecenia i oczy mu zabłysły, gdy spojrzał na martwe myszy próbne i na żywe zaszczepione. Lecz Florey zauważył tylko: „Musimy zwiększyć produkcję, chcę wytwarzać sto litrów na tydzień“.

W tym stadium badań prof. Gardner, bakteriolog szkoły wykazał, że penicylina nie może w żadnym wypadku uleczyć gruźlicy. Tymczasem kontynuowano doświadczenia na myszach, jeżeli tylko była wystarczająca do tego ilość penicyliny, i w lipcu 25 myszy zaszczepiono zarazkami i penicyliną, 25 tylko zarazkami. W przeciągu 16 godzin od rozpoczęcia doświadczenia wszystkie myszy kontrolne zdechły, podczas gdy uodpornione czuły się zupełnie dobrze. Próba następowała za próbą i w sierpniu 1940 roku ukazał się w „Lancet“ słynny artykuł pt, „Penicyllin as a Chemotherapeutic Agent“, w którym mówiono już o penicylinie. jako o środku leczniczym, nie zaś jedynie antyseptycznym.

Tymczasem przed penicyliną stanęło nowe niebezpieczeństwo w postaci groźby inwazji niemieckiej. W każdej chwili uczeni mogli się spodziewać ujrzenia czołgów niemieckich, niszczących laboratoria i wszystko, co tam opracowano. Na wypadek nieszczęścia zrobiono nawet odpowiednie przygotowania: jeden z badaczy podsunął myśl, by w razie konieczności „zasmarować podszewki marynarek pleśnią i tak wydostać się z kraju“. Tak też zrobiono na wszelki wypadek — na podszewce i we wnętrzu kieszeni penicylina była niewidzialna Nie wiadomo było, jak wydostać się z kraju i dokąd się udać, lecz już powstawały pomysły przedarcia się do jakiegoś alianckiego lub neutralnego kraju i kontynuowania tam pracy.

Więcej penicyliny! Musimy produkować więcej penicyliny! — nawoływał nieustannie Florey swych towarzyszy. W odpowiedzi Heatley wybudował pierwszą wytwórnię penicyliny. W końcu roku 1940 on i grupa jego laborantek, znanych jako „Penicillin Girls“, odkryli metodę automatycznego wydobywania preparatu — wszystko co było możliwe, uczyniono, aby zdobyć taką ilość „Cudownego Leku” by umożliwić przeprowadzenie pierwszych prób klinicznych.

Tymczasem Chain i jego asystent Abrahams wytężali całą swą wiedzę i zdolności w kierunku oczyszczenia preparatu. Suchy, miałki, żółty proszek, który otrzymywali, był już znacznie mocniejszy od proszku brązowego z pierwszej próby stężenia. Nic podobnego do tego żółtego proszku n:e widziano nigdy przedtem na świecie! Było to coś fenomenalnego! Florey twierdził, że moc proszku była tak potężna, iż on sam i jego koledzy z trudem mogli uwierzyć w wyniki własnych doświadczeń. Jeszcze bardziej zadziwiające było, że sól ta zaledwie w połowie była czysta — upewniono się jednak, że domieszka nie miała właściwości toksycznych.

Ma razie penicyliny było wciąż za mało, nawet dla celów doświadczalnych. W porównaniu z tym, co otrzymywano, ilość potrzebna do zabiegów klinicznych wydawała się olbrzymia, ponieważ penicylina, szybko wchłaniana i wydalana z ciała, wymaga ciągłości zastrzyków i nieustannego dopływu do żył. Pierwsza brytyjska firma chemiczna którą poproszono o pomoc w produkcji, nie mogła zadośćuczynić zapotrzebowaniu, gdyż wszystkie jej warsztaty i cały personel pracowały dzień i noc dla dostaw wojennych. „Musimy produkować ją sami“ — orzekł Florey. Heatley obmyślił nowe naczynia do hodowli, które obstalowano w jednej z fabryk. W początku 1941 roku nowe naczynia dały pierwszy plon, a w początku lutego, chociaż zapasy penicyliny były wciąż jeszcze niemiłosiernie szczupłe. Florey doszedł do wniosku, że ma prawo zaryzykować wszystko, by dokonać eksperymentu z jednym z tragicznych przypadków.

W szpitalu Radcliffe w Oxfordzie znajdował się policjant, cierpiący na ogólne zatrucie krwi, wynikłe z mieszanego zakażenia gronkowcowo-pacior-kowcowego, mającej źródło w małej rance w kąciku ust. Leczenie, operacja, transfuzja krwi—wszystko zawiodło Infekcja przedostała się do płuc i chory bvł umierający. W obliczu tego beznadziejnego wypadku zdecydowano się na poświęcenie, w ra-z.e konieczności, całej istniejącej wówczas penicyliny. Na początku dano choremu wstrzyknięcie 200 miligramów, potem zaś ponawiano wstrzyknięcia w ilości 100 miligramów co 3 godziny. Przez 3 dni prowadzono kurację, zapasy penicyliny zmniejszały się rozpaczliwie szybko. Część teku wydobyto na powrót z moczu chorego i na nowo wstrzyknięto. Piątego dnia pacjent poczuł się znacznie lepiej, lecz zapasów zostało zaledwie na 6 godzin Było pewne, że odpowiednia ilość penicyliny uratowałaby życie chorego: czuł się lepiej, miał apetyt, gorączka znikła, a wrzody na twarzy i głowie goiły się. Lecz penicyliny zabrakło! Przez 10 dni pacjent walczył jeszcze z chorobą, potem zarazki skutkiem braku penicyliny w organizmie poczęły zdobywać przewagę i 15 marca policjant zmarł.