Polityka

Anatol France jakiego nie znamy

Jak widzimy, socjalistyczna świadomość Anatola France‘a narasta i wypełnia jego umysł bez. reszty. Od 1900 roku do 1920 wypowiedział on też wszystko, co należało powiedzieć, aby sformułować swą ideę i określić jej stanowisko w walce z kapitalizmem. Pozostało jeszcze jedynie pewnego rodzaju posłannictwo do narodu, które istotnie przekazał za pośrednictwem nauczyciel?. „Nie ma dziś w naszym społeczeństwie miejsca —- powiedział do nich — dla ludzi innych niż ludzie pracy; reszta zniesiona będzie w bólu. Twórzcie pracowników inteligentnych, wykształconych w sztuce, którą uprawiają, świadomych powinności wobec wspólnoty narodowej i wspólnoty wszystkich ludzi.“

Słowa te z całą świadomością rzucone zostały w przyszłość. Rzeczywistość kraju była bowiem coraz bardziej gorzka i na rok przed śmiercią France mógł powiedzieć z ogromnym żalem: „Nie pozostaje nam z Republiki nic poza samą nazwą i nazwa ta jest jedyną rękojmą naszych zagrożonych wolności“. Nie zwracał się z tym żalem do samych socjalistów. Jak słusznie zaznaczył jego biograf i komentator, Claude Aveline, France nigdy nie był sekciarzem politycznym, a zwracał się zawsze do wszystkich ludzi, jak pisarz zwraca się do całego świata. Ta jednak jednolitość postawy France‘a — działacza politycznego —- i France‘a — pisarza każe go nam oceniać również jednolicie, zarówno na podstawie jego działalności jak i twórczości. To zaś podważa i w końcu całkowicie nawet niweczy obiegową i zdawkową opinię o nim, jako o sceptyku, nazwanym chyba tylko dla przejaskrawienia tego fałszu — uniwersalnym.

Legenda o zupełnym sceptycyzmie Anatola France‘a wypływa z dwu źródeł: z pewnych jego wypowiedzi i z manewrów zachowawczej części krytyki. Sceptykiem w klasycznej (dosłownie i przenośnie) postaci jest wśród bohaterów France’a Timokles, stary Grek z Kos, który występuje w powieści „Ta’is“. Gdy zgorszony pustelnik Pafnucy dziwi się, czy jest możliwe, że nie zna on postaci Chrystusa, Timokles spokojnie odpowiada: „Przyjacielu mój, jest to możliwe. Byłoby to nawet pewne, gdyby w ogóle jakaś pewność istniała na święcie“. W dalszej rozmowie powiedział jeszcze więcej : „…próżna to rzecz działać lub wstrzymywać się od czynu; obojętna — żyć czy też umrzeć“.

Sceptycyzm stworzył Pyrrhon z Elidy w III wieku przed Chrystusem, a w okresie intensywnej twórczości France‘a żywo się nim interesowano. Choć chętnie szafowano wtedy słowem pyrronizm, odbiegł on już znacznie od swych pierwowzorów, którym jest również Timokles, spotkany przez Pafnucego na drodze do Aleksandrii. Sceptycyzm początkowy posiadał charakter praktyczny i Timokles, podobnie jak anachoreci chrześcijanie, wyzbył się wszelkich pożądań i bogactw, aby życie wzorem hinduskich jogów trawić w nieruchomej kontemplacji. Za rzeczywistość uznawał jedynie pozory i pod tym względem bliski był irlandzkiemu biskupowi Berkeleyowi, który uważał, że świat materialny nie istnieje, o ile nie spostrzega go nasza świadomość. Pod koniec XIX stulecia przedstawicielami sceptycyzmu byli we Francji Jerzy Lyon, profesor filozofii, H. Barnout, redaktor i powieściopisarz, wreszcie astronom Kamil Flammarion, który napisał w „Rêves étoilés“: „Wszystko, co widzimy, jest tylko pozorem“ i w „Lumen“ : „Rzeczy nie są tym, czym się nam przedstawiają, zarówno w przestrzeni, jak i w czasie“. France miał więc znakomitych kolegów.

Oczywiście sceptycyzm Anatola France‘a nie mógł mieć postaci czysto filozoficznej ; w literaturze przejawiał się on bowiem zwątpieniem, apatią i pesymizmem. Taką postawę zajął France właściwie tylko raz, w zakończeniu „Buntu Aniołów“, w którym szatan zawołał: „Tylko w nas samych leży

możliwość zaatakowania i zniszczenia Jodalbaoth“. Znaczy to zaś, że zło może być usunięte jedynie przez nie samo, czyli, że jest wieczne. Kiedy France pisał te słowa, był już po prostu zmęczony wszystkimi sprawami, o które walczył przez większość jakże czynnych lat swojego życia. Wspomniany już przez nas kilkakrotnie Claude Aveline w komentarzu do „Buntu Aniołów“, choć zawsze broni zaciekle tekstów swego mistrza, tym razem stwierdza, iż istnieją tajemnicze rozdźwięki między Francem autorem a Francem człowiekiem, że ciążą nad nim dawne myśli i książki, że literatura kieruje się czasami pewnymi prawami, których zdrowy rozsądek często nie uznaje. Autor tłumaczy człowieka: traduttore, traditore*.

Czy tego rodzaju sceptycyzm jest zwątpieniem w sensie filozoficznym, zwątpieniem w poznanie i prawdę? Bez wahania odpowiedzieć należy, że nie. „Sceptyk? — zapytuje André Wurmser i odpowiada: — Prawdą jest, że France miał tylko pewne granice. Ten człowiek widział mur otaczający jego ducha — umysł.“ Ale i te słowa nie nadają się do pisarza — jasnowidza, zawsze wiernego duchowi rewolucji. Aby zaprzeczyć poglądom na France‘a jako na sceptyka, nie ma nawet potrzeby wysuwać na pierwszy plan jego pism społecznych i walki politycznej o nowy układ życia.