Różne

Co to jest pamięć?

Zapowiedzieliśmy, iż to, o czym będziemy z kolei mówili, dotyczyć będzie procesów zapamiętywania umożliwiających etap trzeci, którym jest odtwarzanie. Ale, jak czytelnik widzi, niepostrzeżenie przeszliśmy już dawno od procesów zapamiętywania do procesów odtwarzania, albowiem procesy te w praktyce trudno od siebie oddzielić. Co się dzieje ze śladami uczenia się, możemy wiedzieć tylko w ten sposób, iż na tej czy innej drodze zmuszamy je do reprodukcji.

Chcielibyśmy na zakończenie dotknąć jeszcze jednej praktycznie ważnej sprawy, a mianowicie tzw. transferu w zakresie pamięci. Jeszcze przed wojną wyszła polska książka o pamięci, która zaleca czytelnikom, ażeby co dnia znaleźli trochę czasu na wyuczenie się na pamięć kilku strój, jakiegoś poważnego utworu literackiego. Zysk będzie podwójny. Wyćwiczą w ten sposób swoją pamięć, a przy tej okazji wejdą na chwilę w sferę podniosłego nastroju. Otóż czy autor miał prawi obiecywać swoim czytelnikom, że na tej drodze wykształci się ich pamięć „w ogóle“? Czy ten, kto zwiększy przez ćwiczenie swoją sprawność w zapamiętywaniu wierszy, przez to samo także sprawniejszym się stanie, dajmy na to, w zapamiętywaniu dat i jakichś wzorów matematycznych? W tym wypadku oczywiście uczenie się wierszy niewątpliwie opłacałoby się. Ale jak jest w istocie? Był czas, kiedy uważaliśmy za rzecz prawie oczywistą, iż kształcenie pamięci na pewnym odcinku podnosi zdolność zapamiętywania w ogóle. Z tej racji męczono młodzież uczeniem się na pamięć nieraz różnych niepotrzebnych rzeczy. I dopiero stosunkowo dość niedawno zapoczątkowano ścisłe badania na tym polu. I cóż się okazało? Otóż ćwiczenie przenosi się z jednej dziedziny tylko na dziedzinę bardzo zbliżoną. Transfer dodatni ma zakres dość szczupły, natomiast stwierdzono w odniesieniu do dziedzin odmiennych istnienie nawet transferu ujemnego. Tzn., że gdy ktoś kształci intensywnie pamięć jednego rodzaju,;*”a więc dajmy na to mechaniczną pamięć zapamiętywania słów, to pewne inne rodzaje pamięci, np. zdolność zapamiętywania sensu przeczytanych rzeczy, nie tylko nie wzrasta, lecz przeciwnie, nawet obniża się. Niech więc nikt nie podziela tej naiwnej wiary i nie narzuca jej drugim, że uczenie się na pamięć czegokolwiek bądź wyrobi pamięć w ogóle. Wskazana tu jest duża ostrożność.

Chcielibyśmy wreszcie dla zaspokojenia ciekawości tych wyjątkowych czytelników, którzy interesowaliby się dzisiejszymi hipotezami na temat materialnego podkładu pamięci, powiedzieć na ten temat kilka słów. Materialną podstawą zapamiętywania jest oczywiście system nerwowy i dokonujące się w nim procesy. Otóż nasz system nerwowy składa się w ostatecznej instancji z komórek zaopatrzonych w wypustki różnej długości. Są to tzw. neurony.

Wypustki sąsiednich neuronów stykają się ze sobą tworząc w tym miejscu t.zw. synapsy. Synapsa nie stanowi jednakowoż łatwego przejścia dla prądów nerwowych biegnących neuronami. Ma ona charakter zetknięcia się, a nie bezpośredniego połączenia. Otóż pobudzenia nerwowe, dochodzące do synapsy, mogą utorować zamkniętą na razie drogę i właśnie to sforsowania drogi stanowi, zdaniem niektórych psychofizjologów, podstawę zapamiętywania. Engramy przeżyć psychicznych, tkwiących w poszczególnych neuronach, zostają w ten sposób ze sobą skojarzone. Wskutek tego, gdy później jeden engram aktualizuje związane w nim przeżycie, prąd nerwowy przechodzi do neuronu, do którego ma już utorowaną drogę, a pobudzając engram w nim „wyryty“ aktualizuje, a więc przypomina odpowiadające mu przeżycie dawniejsze. Jest rzeczą ciekawą, że przy równoczesnym pobudzeniu dwu neuronów, między którymi nie ma jeszcze połączenia, ich wypustki mogą nawet wydłużać się i w ten sposób powodować ich kontakt.

Teorie powyższe natrafiają na niemałą trudność wobec faktu, że, jak wykazał Lashley, eksperymentalne zniszczenie- dużej części mózgu u wierząt nie unicestwia ich pamięci. A przecież niszcząc neurony powinnibyśmy równocześnie niszczyć zawarte w nich engramy. Toteż niektórzy badacze nie loka-
lizują poszczególnych zjawisk psychicznych w pojedynczych neuronach. Podstawę życia psychicznego widzą oni w procesach i zmianach obejmujących od razu całe strefy mózgowe. Jeżeli wobec tego engramy polegałyby na wytworzeniu się różnic dynamicznych, dotyczących większych połaci mózgu, mogłyby one przetrwać mimo dość rozległej destrukcji substancji mózgowej.

W ten sposób rozważania nasze dobiegły końca. Jeżeli ktoś przystąpił do czytania tego artykułu w nadziei, że znajdzie tu ostateczne rozwiązanie odwiecznej zagadki pamięci, poruszonej na wstępie, to się oczywiście rozczaruje. Jeżeli jednak zadał sobie trud przeczytania artykułu do końca, to przekonał się, iż jakkolwiek nauka nie rozwiązała jeszcze zagadki najgłębszej, to jednak stale zdobywa prawdy nowe, a równocześnie przynosi ze sobą niejedno, co może przydać się w praktyce. Nauka, której ostatecznym zadaniem jest służyć życiu, i na tym terenie wywiązuje się chlubnie ze swego obowiązku.