Różne

Chińska myśl naukowa w pętach tradycji

Niewątpliwa niższość Dalekiego Wschodu na polu nauki i techniki w porównaniu z Zachodem jest tym bardziej zastanawiająca, że po pierwsze wydaje się zjawiskiem dość nowym, nie sięgającym dawniej niż osiemnasty wiek, a po drugie nie wypływa z jakiejś wrodzonej fizjologicznej niższości umysłowej Chińczyków. Sprawa ma swój rozwój historyczny,, swoje wahania i nawet mogłoby się wydawać, że owa wyższość Zachodu jest jedynie chwilowa, bo przecież niejednokrotnie w historii technika i wiedza stały wyżej w Chinach niż w Europie i stamtąd przybył do nas niejeden wynalazek.

Zresztą, aż do osiemnastego wieku, erudycja była typową postacią uczoności i to zarówno w Europie jak i w Azji. Erudycja była podstawą wszelkiego wykształcenia, a tradycja — najwyższym autorytetem. W owych czasach Europejczycy, z wyjątkiem jedynego może De Foe, nie odczuwali niższości Chińczyków, a nieraz wprost przeciwnie, jak to widać nie tylko ze średniowiecznego głosu Marca Polo, ale z zachwytów filozofów francuskich z osiemnastego wieku, Europa zdawała się przyznawać co najmniej równość Dalekiemu Wschodowi. Z drugiej strony Chińczycy, dumni ze swojej cywilizacji, odpowiadali „barbarzyńcom“ ustami swego cesarza, że z Europy niczego prócz zegarków nie potrzebują.

W rzeczywistości jednak, sprawa przedstawia się w sposób bardziej złożony. Wydaje się, że na całym chińskim nastawieniu do nauki zaciążyły przede wszystkim dwa czynniki: swoistość języka chińskiego oraz zwycięstwo ideału konfucjańskiego, czyli przewaga etyki nad techniką, albo raczej sprowadzenie całej cywilizacji do stosunków społecznych.

Sięgając w daleką, mityczną przeszłość Chin, widzimy cały szereg bohaterów – cywilizatorów, wymyślających kolejne wynalazki i zaprowadzających stopniowe fazy cywilizacji, poczynając od budowania gniazd na drzewach, sztuki krzesania ognia, pasterstwa, rolnictwa, aż do budowy kanałów i metalurgii. W tym mitycznym przedstawieniu rozwoju cywilizacji, praca fizyczna półbogów jest rzeczą normalną, będąc w swych nadludzkich rozmiarach ich boskim atrybutem. Pierwsze obserwacje astronomiczne mają tu także swoje miejsce.

Inaczej rzecz się przedstawia na schyłku chińskiego średniowiecza, w wiekach VI — IV przed naszą erą, w epoce kształtowania się konfucjani-nizmu i taoizmu. Ale wtedy i Chiny nie są już ową dziką dżunglą, jaką nam przedstawiają najstarsze legendy, gdzie nieliczne pola uprawne jak wysepki wyłaniają się z morza puszcz i bagien i gdzie jedynie nadludzka moc herosa może w ten chaos wprowadzić nieco ładu. Teren został już opanowany i wyzyskany przez człowieka. Cyrkiel i kątownica są jeszcze boskimi emblematami prastarych bohaterów, lecz faktem, który najbardziej uderza Chińczyka, nie jest opanowana, choćby dość prymitywnie przyroda, ale ludzkie społeczeństwo. Liczne rzesze, którymi trzeba kierować i rządzić, a które są jednocześnie największym bogactwem kraju i największą troską mędrców i władców. Jak żyć wśród ludzi, jak ich używać, jak nimi kierować — oto najważniejsze problemy rodzącego się konfucjanizmu Choć konfucjanizm przeżył dwie fazy : pierwszą rycerską, a drugą biurokratyczną (jak to doskonale wskazuje ewolucja znaczenia słowa szy, które najprzód oznacza rycerza, a później inteligenta), postawa tej doktryny wobec nauki i techniki zawsze jest ta sama. Nauka — to przede wszystkim nagromadzenie faktów, akumulacja precedensów, dająca nam niedwuznaczne wskazówki postępowania. Stąd niezmierny w Chinach rozwój studiów historycznych. Technikę pozo,stawia się niższym warstwom społecznym. Przy całej wielkiej czci dla rolnictwa związanego religijnie z kultem przodków, przy całym rozwoju sztuk opartych na technice, tak usilnie popieranych przez dwór cesarski, sama technika pozostanie kopciuszkiem społecznym. Ceni się wprawdzie (i to zresztą nie wśród prawowiernych konfucjanistów, walczących z przepychem dworu) jej owoce, ale pogardza się jej twórcami.

Historyk Sy-ma Ts‘ien, wielki reformator kalendarza chińskiego, pomimo wszystko pozostaje dla Chińczyków jedynie dziej opisem, którego śmiała postawa polityczna i niezłomna miłość prawdy i sprawiedliwości naraziła na surową karę kastracji. Jego wiadomości matematyczne nie są dla Chińczyków dostatecznym tytułem do sławy.

Skutkiem swego pogardzanego charakteru, technika nie wchodziła do normalnego systemu wykształcenia, a i w systemie egzaminów mandaryńskich nie było miejsca na wiedzę ścisłą. System ten przez dwa tysiące lat produkował chińskich inteligentów, pogardliwie nastrojonych wobec ścisłej wiedzy. Rezerwa społeczeństwa oświeconego wobec wiedzy sprawiała, że kunszt, technika, stawały się osobistym osiągnięciem, udzielanym niechętnie innym. Indywidualne wynalazki, nie znajdując społecznego zrozumienia, nie przechowują się i giną albo, nierozwinięte, wegetują w postaci niepotrzebnych nikomu ciekawostek. Działają tu poza tym inne przyczyny, do których jeszcze powrócimy.