Medycyna i biologia

Maszyna zamiast serca

Maszyna sercowo – płucna składa się z dwóch zasadniczych części: części utleniającej, która spełnia rolę płuc, i pompy, która spełnia rolę serca. Zadaniem pierwszej części jest zetknięcie jak największej ilości warstw krwi z tlenem. W tym celu krew żylna wpływa do walca, którego dolna część podzielona jest na przegródki w ten sposób, że krew na przemian przechodzi przez dolny i górny brzeg przegródki. W środku walca biegnie oś, na niej umieszczono kilkadziesiąt obracających się tarcz, których zadaniem jest mieszanie krwi. Ponad powierzchnią krwi płynie stały prąd tlenu. Przy pomocy zwiększania lub zmniejszania szybkości obrotu tarcz można regulować nasycenie krwi tlenem.

Pompa składa się z metalowego cylindra, w którym jest mankiet gumowy. Pomiędzy dwoma częściami mankietu przechodzi przewód gumowy, którym płynie krew, a wewnątrz przewodu znajdują się dwie zastawki spełniające rolę taką samą jak zastawki sercowe. Rytmicznie zmieniające się ciśnienie powietrza za pośrednictwem mankietu zwęża i rozszerza przewód, powodując przepływ krwi.

Krew żylna wchodzi przewodem do szklanego cylindra, stamtąd przechodzi do aparatu utleniającego, w którym są dwa ujścia. Jedno z nich prowadzi do rurki połączonej z komórką fotoelektryczną, która utrzymuje stały poziom krwi w walcu, kierując ruchem pompy, a dalej do przewodu. Drugie ujście przez przewód prowadzi do pompy, następnie oba przewody łączą się i cała krew przechodzi przez filtr, dalej przez szklany cylinder o podwójnej ścianie, który połączony jest z termometrem i manometrem służącym do kontrolowania ciśnienia krwi. Przewodem oznaczonym strzałką z lewej strony manometru — krew wpada z powrotem do krwiobiegu.

Maszyna sercowo-płucna została na razie wypróbowana przez Bjórka w Sztokholmie na psach. Włączał on ją na przeciąg 30 minut do krwiobiegu zwierząt bez żadnej szkody dla ich zdrowia, tak, że nawet jeden z psów poddanych doświadczeniu został później szczęśliwym ojcem 11 szczeniąt. Maszyna ta będzie więc mogła być zastosowana u ludzi, posuwając chirurgię serca daleko naprzód.

Czy można by sobie wyobrazić zupełne zastąpienie chorych płuc lub serca przy pomocy tej maszyny? Na razie nie, bo po pierwsze — podtrzymuje ona tylko pewien odcinek krążenia, po drugie — duża ilość krwinek zostaje w niej zniszczona, po trzecie — praca płuc i serca w organizmie jest dużo bardziej złożona, niż praca wyżej opisanego przyrządu. Gdybyśmy więc kiedyś chcieli wprawiać sobie sztuczne serca, musielibyśmy nauczyć się naśladować naturę w sposób dużo bardziej dokładny. Ale puszczając nieco wodze fantazji, kto wie, czy kiedyś rola lekarza nie upodobni się do roli mechanika, zastępującego zużyte części maszyny przez nowe, a przysłowie, że natura jest najlepszym lekarzem, stanie się nieaktualne.