Technika

Oko czarodziejskie

Możliwy jest również proces odwrotny— proces powstawania promieni świetlnych w wyniku bombardowania elektronami pewnych substancji. Podobnie świeci substancja pokrywająca ekran aparatu rentgenowskiego, gdy nań padają niewidzialne promienie rentgenowskie.

Nietrudno teraz domyślić się, na czym oparte być może urządzenie „czarodziejskiego oka“. Należało jednak znaleźć substancję reagującą na promienie podczerwone. Pod ich działaniem atomy tej substancji zaczęłyby wyrzucać elektrony. Padając na ekran pokryty substancją, która przy zderzeniu z nimi wysyła promienie widzialne, elektrony te stworzą na ekranie widoczny obraz przedmiotu, z którego pochodzą promienie podczerwone. Taka substancja została znaleziona. Jest nią tlenek cezu.

Skonstruowano również specjalny aparat, w którym dokonywują się te cudowne przemiany.

ELEKTRONY PRZY PRACY

Przyrząd, który pozwala widzieć przy świetle promieni podczerwonych, przypomina zwykłą lornetkę. Posiada obiektyw i okular, lecz między nimi znajduje się trzecia, najważniejsza część — transformator obrazów. Mieści się on w szklanym naczyniu, z którego dokładnie wypompowane zostało powietrze.

Gdy promienie podczerwone reflektora padają na jakiś przedmiot, ulegają one, podobnie jak i promienie widzialne, odbiciu i rozproszeniu od jego powierzchni. Część ich trafia do obiektywu naszego przyrządu. Obiektyw ustawiony jest tak, że ognisko jego (tj. miejsce gdzie po przejściu przez obiektyw zbiera się wiązka równoległych promieni) znajduje się na wewnętrznej, zwróconej ku przedmiotowi stronie ścianki szklanego naczynia. Ta ścianka — fotokatoda — pokryta jest bardzo cienką warstwą tlenku cezu. Promienie podczerwone, skupiane przez obiektyw na fotokatodzie, dają taki sam odwrócony obraz przedmiotu, jak  i widzialne promienie na matowym szkle aparatu fotograficznego.

Promienie widzialne działają na emulsję kliszy fotograficznej chemicznie, podczas gdy promienie podczerwone wywołują tu zjawisko fotoelektryczne. Wyrywają one z czułej warstwy tlenku cezu elektrony. Przy tym silnie oświetlone miejsca fotokatody tracą więcej elektronów, zaś słabo oświetlone — mniej.

Elektrony mają dojść do tylnej ścianki szklanego naczynia — ekranu, pokrytego warstwą substancji, świecącej pod wpływem elektronów. Lecz w tym celu należy zmusić ,,wojsko“ elektronów do przejścia w całkowitym porządku drogi od fotokatody do ekranu. Trzeba zrobić tak, by wszystkie elektrony, wytryskujące z jakiegokolwiek punktu fotokatody, trafiały w jeden punkt ekranu i zostawiały na nim odpowiedni ślad. Tylko w takim wypadku obraz będzie wyraźny. Nasze wymagania sięgają jednak dalej: nie chcemy otrzymać na ekranie odwróconego obrazu przedmiotu, lecz prosty. W tym celu elektrony z dolnych części katody muszą trafiać w górną część ekranu i na odwrót, elektrony, wyrwane z górnej połowy warstwy cezu, mają trafić w dolną część ekranu.

Wszystko to z zadziwiającą dokładnością osiągnięte zostało w transformatorze obrazów. Do fotokatody i do ekranu doprowadza się napięcie kilku tysięcy woltów. Ujemny biegun źródła prądu łączy się z fotokatodą, zaś dodatni — z ekranem. W takim polu elektrycznym elektrony są silnie przyciągane przez dodatnio naładowany ekran. Całkiem nieznaczny opór rozrzedzonego powietrza w naczyniu prawie nie zmniejsza ich prędkości i nie zmienia ich biegu. Po drodze do ekranu, elektrony przechodzą przez swoiste elektryczne „soczewki“ i „zwierciadła“. Są to płytki metalowe różnych kształtów i wielkości pozostające pod napięciem elektrycznym. Odgrywają wobec elektronów rolę elektrycznych poganiaczy i zwrotniczych. Tak, jak zwykłe optyczne soczewki i zwierciadła zbierają, załamują i odbijają promienie słońca, tak elektryczne soczewki i zwierciadła kierują potokami elektronów.

W zależności od wartości i znaku potencjału, soczewki i zwierciadła elektryczne przyciągają lub odpychają pędzące elektrony, zmieniają ich kierunek i posyłają je na ekran, gdzie powstaje dokładna kopia (co-prawda jednobarwna) niewidzialnego obrazu, który uprzednio już obiektyw rzucił na fotokatodę.

Ponieważ obraz na ekranie transformatora jest zmniejszony, na drodze między ekranem a okiem umieszcza się zwyczajny okular — szkło powiększające.

W takie to tajemnicze urządzenia zaopatrzył się kierowca samochodu. Auto miało zapalone latarnie, przesłonięte czarnym filtrem, wskutek czego drogę oświetlały promienie podczerwone- Przyrządy zbierały odbite od drogi niewidzialne promienie i przekształcały je na widzialne.